Sercem urodzone

Sercem urodzone
W błękicie Twoich oczu odnalazłam szczęście....

poniedziałek, 27 lipca 2015

Prawie 11 kg szczęścia

Miał być długi post o rocznym Smerfie..... miał być. Jednak jednym kliknięciem, rzecz jasna przypadkowym, usunęłam wszystko. Raczej nie uda mi się tego odtworzyć, a szkoda - było to takie małe podsumowanie rozwoju synka. 

Przez te wspólne miesiące tyle się wydarzyło, synek z leżącego na kocyku niemowlaczka stał się dumnie kroczącym roczniakiem. Ciemne, nieco tłuste od oliwki włosy mocno pojaśniały, aby finalnie stać się burzą blond loków. Z bezzębnego uśmiechu wyłaniają się bielutkie mleczaki. Ciuchy z rozmiaru 62 ewaluowały na 86. Tylko oczy pozostały niezmienne - duże, intensywnie niebieskie, z ciemną oprawą.

Wciąż pamiętam pierwsze dni i noce napędzane adrenaliną. Nagle staliśmy się rodzicami - w nasze ręce złożono prawdziwy cud z dopiskiem "o takich rodziców dla Smerfa się modliłam"( słowa cioci z RZ). A ja, jeszcze wtedy nie do końca świadoma, złożyłam sobie cichą obietnicę, żeby być właśnie "takim" rodzicem, cokolwiek nie kryło się pod tym stwierdzeniem. Dziś wiem, że tam są całe pokłady miłości, uśmiechów, radości. Jest cierpliwość, troska, lęk. 
A w centrum tego wszystkiego On - niespełna 11 kilogramowy cud. Wrzucajacy do sedesu kapcie. Gryzący kabel od ładowarki. Ściągający pranie, które właśnie rozwiesiłam. Chowający smoczek w pudle od odkurzacza. Wyłączający zmywarkę w połowie cyklu. Kochany. Cudowny. Nasz.

Życie nie stanęło w miejscu - tak samo trzeba robić zakupy, myć okna, kosić trawnik. A jednak wywróciło się do góry nogami, bo wszystko inne schodzi na dalszy plan. Czas nabrał tak zawrotnego tempa, jak nigdy dotąd. Przecież jeszcze "wczoraj" Smerfik pił 120 ml mleka i budził się w nocy dwa razy. A dziś zjada razem z nami śniadanie i ucieka przy zmianie pampa. "Jutro" pójdzie do szkoły..... Chłonę dni, ale one upływają i synek się zmienia. Nie tylko fizycznie, ale kształtuje się Jego charakter, widać dominujące cechy. Łapię więc te chwile i upajam się nimi, bo wiem, że przeminą bezpowrotnie. Pozostawiając  po sobie cudowne wspomienia.

                                                  Tymczasem jestem bezpieczna ;)



                                                        Mój ochroniarz kochany :*



:*




15 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś ;*
    Kapcie do sedesu ;D cudownie.. ;) , fajnie i wesoło jest teraz u was w domku.. szkoda ze ten czas jak dziecko jest małe nie trwa dłużej.. ;( chociaż na dłuższą metę mogłoby to być trochę meczące.. nocne pobudki, pampersy.. chowanie smoka ;) - parę lat temu było nie do pomyślenia żeby dzieciaczek potrafił obsłużyć zmywarkę ;D - a teraz super pomocnik zawsze w pogotowiu jest ;)
    Pozdrawiam Was cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wesoło jest! :) Smerf jest zupełnie nieprzewidywalny, potrafi bawić się grzecznie autem, a kilka sekund później dekoder od tv leży już pod stołem kilka metrów dalej :)
      Każdy etap w rozwoju jest na swój sposób magiczny i ciekawy, tylko ten czas przy dziecku ucieka jakby z pięć razy szybciej, a pierwszy rok rozwoju dziecka jest tak dynamiczny, że wydaje się, jakby wszystko zadziało się dopiero wczoraj.
      Całusy :*

      Usuń
  2. fantastyczna ta koszulka :D
    Oj szkoda, że się posta skasował. Wyobrażam sobie, że musiałaś się zdenerwować. Ja sama bym się ciskała. Ale i tak udało Ci się pięknie ubrać wszystkie wspomnienia i przemyślenia w słowa.
    Ja tak mam, że wspomnienia z pierwszych dni po urodzeniu dzieci są bardzo wyraźne, i każdy szczegół pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mi przykro, że cała ta moja pisanina poszła w niebyt, bo kilka wieczorów nad nią siedziałam i ubierałam myśli w słowa. Wspomnienia ciągle żywe, może przy okazji pierwszej rocznicy pojawienia się u nas synka powrócę do tematu.
      Koszulkę Smerf dostał, też mnie urzekła :)

      Usuń
  3. Pomimo skasowania wcześniejszego posta, Twoje podsumowanie i tak wycisnęło mi łzy z oczu...Znam dobrze to wszystko - upływający nieubłaganie czas oraz matczyne zapędy, by każdą chwilę zatrzymać jak najdłużej, uwiecznić przynajmniej na zdjęciu albo w formie blogowego wpisu :) Koszulka rozbawiła mnie i rozczuliła jednocześnie - z taką ochroną naprawdę możesz spać spokojnie i niczego się nie obawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wciąż niedosyt "uwieczniania" chociaż mąż czasem się ze mnie śmieje, że wiecznie z aparatem biegam. Ale Smerfik zmenia się tak dynamicznie, że czasem nie nadążam.
      Przy Smerfie ochroniarzu śpię faktycznie spokojnie, tylko ...... krótko ;) bo synek ranny ptaszek, a ja - no cóż - niekoniecznie :) :) :)

      Usuń
    2. Też będę tak latała z aparatem, przecież nie może być tak że przez przypadek czegoś ważnego się nie uwieczni ;D

      Usuń
  4. Smerfa Ochroniarza chyba nie było, a przydałby się Smerfetce :)
    Pięknie podsumowałaś pierwsze miesiące życia Synka i Waszego bycia razem. Dni rzeczywiście uciekają. Z jednej strony szkoda, a z drugiej przed nami tyle jeszcze wspaniałych chwil i pierwszych razów Chłopaków. Jest na co czekać.
    Ewo, z każdego Twojego postu czuć, że jesteś właśnie " takim rodzicem".
    Uściski dla Trójeczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, z jednej strony szkoda uciekającego czasu, a z drugiej już doczekać się nie mogę, kiedy Smerf będzie mówił zdaniami, jeździł na rowerze czy przynosił mi rysunki z przedszkola.
      Kiedy czasem mam chwilę słabości, a mąż powtarza mi, że jestem dla synka najlepszą mamą na świecie łapią mnie wątpliwości, czy On też będzie tak uważał w przyszłości? Przecież nie jestem idealna, mam swoje humorki, gorsze dni, słabości. Czasem za szybko tracę cierpliwość, czasem jestem zbyt pobłażliwa. Staram się, ale czy to wystarczy? Ah, dylematy matki debiutantki :)
      Buziaki dla Was :*

      Usuń
  5. ale super koszuleczka :)
    Sama mam adoptowanego synusia, aktualnie ma 2 latka, jezeli chcesz podczytac mego bloga, zapraszam na email vstkaop@gmail.com po zaproszenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe podsumowanie, najbardziej pokazują miłość właśnie te rzeczy które innych doprowadzają do stwierdzeń nie będę mieć więcej dzieci bo z tym się omeczylam bo on to zepsuk to nie dal sie wyspac to.. to... A tu proszę jak na dłoni.. że to to to to to też można pokochać i to z całego ser a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest tak, że te rzeczy faktycznie mogą męczyć, zwłaszcza jak się powtarza po raz setny, źe nie wolno - a dziecię wtedy "ooooo, koniecznie muszę to zrobić znów" :) ale jak spojrzę na to moje dziecię, buntowniczne i kochane, to miękne od razu, bo nie sposób się nie rozczulić, skoro przecież zdjęcie zabezpieczenia z szafki musiało Go kosztować wiele pracy i cierpliwości :) i uśmiechnie się, a Ty wiesz, że na ten uśmiech czekałaś tyle lat - no jak tu nie kochać? :) no jak :)

      Usuń
  7. Przepięknie napisałaś, Wasz synek będzie się zmieniał ale każdy wiek i okres w jego życiu będzie przepełniony takimi chwilami, które będą Ciebie zachwycać. Najpiękniejsze jest to, że już zawsze będziesz z nim. Czekam na chwilę, kiedy to ja będę patrzeć jak mój malec rośnie. Miałam już wcześniej napisać, że Smerf ma urocze te loczki mały aniołek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smerfik tylko loczki ma anielskie, charakterek niekoniecznie :) ale dziękujemy, faktycznie ładnie mu się kręcą loki i szkoda ścinać włosów na razie.
      I całe sedno tkwi tu: "Najpiękniejsze jest to, że już zawsze będziesz z nim." Rozczuliłam się......
      Życzę Ci Olu, żebyś jak najszybciej przekonała się, jak szybko czas przy dziecku ucieka.

      Usuń