Sporo ostatnio myślałam o adopcji, a spowodowane to było w dużej mierze sytuacjami, jakie mnie spotykały. Były dziwne rekakcje na wiadomość o adopcji (opisany na przykład wybuch śmiechu), były dobre rady na przyszłość i był ..... telefon. Nie, jeszcze nie Ten Telefon ;) - ale wprawił mnie w naprawdę dobry humor.
Dzwoniła dawna znajoma, mama kilkuletniej dziewczynki, która właśnie podjęła z mężem Tę Decyzję - chcą adoptować dziecko. Chciała "zasięgnąć u źródła" jak wygląda proces adopcyjny, pełna obaw jak my wszystkie, mamy adopcyjne, na początku. Mam nadzieję, że przejdą pomyślnie proces kwalifikacyjny i niebawem dołączą do grona szczęśliwych rodziców.
U nas dni uciekają w szalonym tempie, Smerf zaskakuje niemalże każdego dnia. Coraz śmielej próbuje chodzenia i widać z dnia na dzień postępy. Niestety, nie obyło się bez upadku - ale dziecię niezrażone dzielnie ćwiczy samodzielne kroki. Oczywiście najbezpieczniej jest, kiedy w odległości pół metra ktoś jest - wtedy synek potrafi przejść naprawdę spory kawałek. Wciąż lubi też spacery trzymany za jedną rączkę - w ten sposób (najwięcej z tatą) spaceruje dłuższe odległości.
Dziś pokazał swój talent "niszczycielski", kiedy nowe autko (całkiem masywne) zepsuł w drodze od sklepu do samochodu :) Kilka dni wcześniej zepsuł książeczkę wydającą odgłosy zwierząt, a wczoraj pianinko. No wie chłopak jak domagać się nowych zabawek ;)
Ostatnio upodobał sobie całowanie, więc buziakami obdarowuje misie, obrazki w książkach i postacie w tv :) i oczywiście swoje odbicie - ale to już od dawna.
Pogoda nie rozpieszcza i ucinamy sobie wspólne drzemki. Spacery nie są już tak długie w obawie przed deszczem, który ostatnio atakuje niespodziewanie. Czekamy na słońce i wysokie temperatury, bo w najbliższym czasie szykuje się sporo atrakcji.
Całuśne Smerfiątko z niego ;) - na pewno uroczo wygląda całowanie postaci w TV;)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze wspierasz znajomą w drodze do adopcji - a najważniejsze, ze coraz więcej osób podejmuje tą ważną decyzję ... na świecie będzie więcej szczęśliwych buziulek ;)
Całowanie odbywa się wszędzie, "buźki" na szafkach, lustrach itp. to już norma ;)
UsuńCieszy mnie, że adopcyjną ścieżkę wybierają również pary mogące posiadać biologiczne potomstwo, chociaż rodzicielstwo mieszane też pewnie najłatwiejsze nie jest. Ale grunt, żeby i rodzina i dziecię byli szczęsliwi - a patrząc na tę rodzinę to jedno jest pewne: radości i miłości tam nie braknie :)
O, nasz Bąbel też przejawia niesamowite niszczycielskie talenty - i niestety nie ogranicza się wyłącznie do zabawek, lecz celuje przed wszystkim w sprzęty domowe ;) Upadek również zaliczył wczoraj taki, że aż krew się polała, bo nie podparł się, my nie zdążyliśmy go złapać, poleciał na twarz i przygryzł sobie wargę :/
OdpowiedzUsuńU nas już kilka par zasięgało informacji odnośnie procedur adopcyjnych - i za każdym razem było nam bardzo miło, że możemy się z kimś swoimi doświadczeniami podzielić oraz że kolejne dzieciątko doczeka się ciepłego, szczęśliwego domu :)
Teraz kiedy Bąbel zaczyna samodzielnie chodzić tych upadków będzie pewnie więcej (u nas tak było początkowo), ale na szczęscie dzieci mają tę elastyczność i nie zrażają ich upadki. Smerf teraz nauczył się lądować na pampa, ale kilka zapierających dech już przeżył.
UsuńTo nie jesteśmy sami, bo zniszczeniu ulegają też inne przedmioty - ramki ze zdjęciami, miski plastikowe pękają w oczach dosłownie, kwiatki nawet już Smerf przesadzał z doniczek na podłogę ;) i mogłabym tak wymieniać...znajomi mówią, że taki etap.....oby ;)
Ja miałam podobną sytuację. Kilka dni temu na spacerze spotkałam znajomą, która niedawno wyszła za mąż. Wiedziała już (pewnie od naszych wspólnych znajomych), że Tygrys jest adoptowany i wspomniała, że namawia Mężą na adopcję. Mówiła to ze smutkiem. Widać, że pragnie dziecka, a druga strona nie może się zdecydować. I olśniło mnie. Zaproponowałam, żeby K. porozmawiał z moim Mężem. Znają się nie od dziś, więc nie powinno być problemu. Może jak afcet z facetwm pogada, to łatwiej mu będzie podjąć decyzję. Na szczęście Mąż nie obraził się na mnie, że Go wmanewrowałam.
OdpowiedzUsuńJak fajnie czytać o postępach Smerfika. Jest już mobilny, więc dzieje się. U nas póki co (ku mojej rozpaczy) Tygrys niszczy książki. I na nic się zdają moje tłumaczenia, że książek nie jemy :)
Uściski
Ale przecież książki są takie smaczne - zapewne powiedziałby Smerf, który kilka też "zjadł" :) Dlatego teraz do Jego użytku zostawiłam kilka, a resztę "czytamy i pokazujemy" razem. I oczywiście co i rusz kupię jakąś, którą też dostaje, ale teraz już ich nie gryzie, tylko rozrywa.
UsuńMęskie rozmowy to jednak męskie, my kobiety chyba za bardzo się angażujemy w rozmowie ;) oby okazały się owocne!
Całusy dla Tygryska :*
Wpadłam tu przypadkiem, ale zostanę na dłużej, jesteśmy z mężem na etapie zanoszenia wniosku o adopcje jak na razie i w trakcie kwalifikacji na rodzinę zastępczą, też marzymy o dużej rodzinie
OdpowiedzUsuńsercemznieplodnoscia.blog.pl
Zaraz zajrzę na Twój blog :)
UsuńCieszę się, że czytelników przybywa, a najbardziej cieszy mnie to, że przybędzie rodzina, która obdaruje miłością i szczęsciem dziecko (dzieci). Trzymam kciuki za powodzenie procedur!