A więc .... porobiło się.
Jeszcze nie tak dawno komentując post u Bajki napisałam, że chciałabym popracować "rozrywkowo", przez jakiś krótszy czas, aby obyło się to bez większego uszczerbku dla Smerfa - bo czas spędzony z dzieckiem jest nie do odzyskania.
I masz -
trafiło się ślepej kurze ziarno. Jest projekt, są działania. W moim zawodzie. Zadaniowy czas pracy, elastycznie. Czas realizacji do końca roku. Wynagrodzenie równie kuszące, chociaż wcześniej zupełnie o tym nie myślałam.
Zupełnie od niechcenia złożyłam swoje dokumenty, bo dostać się jest naprawdę trudno. Miejsce jedno (akurat na to działanie), a chętnych kilkadziesiąt. Uśmiechnęłam się tylko, jak przeszłam do kolejnego etapu, razem z kilkunastoma innymi osobami. "
Ale wiesz - mówiła mi przyjaciółka -
zawsze mignęło im gdzieś Twoje nazwisko i w razie czego nie jesteś już kolejnym CV, a to dobrze rokuje na przyszłość". W sumie racja, nic nie tracę, nic nie zyskuję. Po kolejnym etapie, widząc kandydatów z nosem wlepionym w dokumenty, już nie miałam złudzeń.
Chyba nie muszę Wam pisać, jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam swoje nazwisko jako TE WYBRANE. Nie powiem, samoocena skoczyła +10 pkt w górę. A może nawet 20.
Ale.....no właśnie, zawsze jest jakieś ale. Tym razem Smerf.
Ale jak on zniesie moje znikanie na kilka godzin? (chociaż będę się starała wpasować w Jego drzemkę, aby za dużo nie stracić).
Ale jak to będzie, jak to będzie ? - ciągle myślę.
Zostanie w dobrych rękach, tatusiowych. Jak to dobrze, że mamy ten komfort. Naprawdę nie wyobrażam sobie, aby miał zostać z kimś innym. Tatuś dumny z mamy (
"wiedziałem, jaką mam zdolną żonę"), zadowolony, że będzie mógł spędzić z synem jeszcze więcej czasu (
"ja bym mógł z Nim ciągle siedzieć") i - bądź co bądź - usatysfakcjonowany, że będzie mógł swoją pracę nieco "poluzować" - tylko czy to aby wyjdzie Nam na dobre.
Co będę oszukiwała, boję się jak to będzie. Niby czas szybko minie, a Smerf na pewno ucieszy się z dodatkowych książeczek, które będę mu przywoziła, bo po drodze mam mnóstwo księgarni. Może nie będzie tak źle? Powiedzcie, że nie.....