Bałam się trochę, jak synek zareaguje na migocząco - błyszczące drzewko, dość sporych rozmiarów, które było nie było - na trochę zagościło w naszym salonie. Jednak choinka, chociaż wzbudziła żywe zainteresowanie Smerfa, stoi wciąż cała (prawie, bo gubi już igły) i nie sponiewierana atakami Młodego :) Oczywiście był mały instruktaż, że nie wolno ściągać ozdób i rzucać w drzewko zabawkami. Od czasu do czasu synek miał zapędy, aby skraść bombkę czy potargać drzewko za gałązki, ale "zostaw synku" i tłumaczenia na szczęście wystarczyły.
Niedawno byłam świadkiem takiej oto scenki:
stoi Smerf przy choince, wskazuje na bombkę i mówi:
- Toooo - i sam sobie odpowiada - nieeeee - i kręci głową.
Następnie na światełka:
- A to? - to nieeee - znów sam udziela odpowiedzi.
Później kolejno na inne ozdoby, łańcuchy itp. - tak samo pytając siebie i odpowiadając (oczywiście z odpowiednią tonacją głosu) aż spostrzegł leżący tuż przy choince klocek. Podszedł do niego i znów siebie pyta:
- A to? - Ooooo, taaaaa - i wrócił do zabawy.
Naprawdę wiele wysiłku mnie kosztowało, aby nie parsknąć śmiechem, jak podglądałam tę scenę, aż teraz jak o tym piszę uśmiech mi się ciśnie na usta.
Ja.
Smerf uwielbia ostatnio słówko "ja". Na wszelkie pytania "kto zrobił taki bałagan?", "kto schował ...?", "kto się najpiękniej uśmiecha?" itp. Smerf z dumą odpowiada "ja". Tylko na pytanie, kto posprząta odpowiada "tata" :)
Jedziemy gdzieś samochodem, my z mężem z przodu, z tyłu siedzi Smerf i moja młodsza siostra. Smerf oczywiście zadaje wciąż pytanie "a co to?" "a to?" i tak w kółko, wskazując mijane po drodze elementy krajobrazu. Czasem po kilkanaście razy słysząc tę samą odpowiedź. W końcu pytam:
- A co to za łobuz siedzi tam z tyłu i zadaje pytania?
- Ja????? Nieeeee - pada odpowiedź z ust Smerfa i na 30 sekund nastaje cisza :)
Trudne pytanie
Jemy obiad. Smerf jest wyjątkowo ruchliwy, wierci się, grzebie rękoma w jedzeniu, rzuca nim wokoło. Patrzę na to cierpliwie, ale powoli narasta we mnie myśl, żeby się ewakuować :) wtedy mąż mówi:
- Wiesz synek, w takich chwilach myślę, że zostaniesz jedynakiem....
- Bo???? - pada nieoczekiwane pytanie z ust Smerfa.
Jesteśmy w takim szoku, że dobrą chwilę zajmuje nam ogarnięcie sytuacji :) Wreszcie mąż mówi:
- Bo nie chcesz jeść, nie słuchasz mamy i taty....
- Aaaaaaa - odpowiada jakby nigdy nic nasze dziecko. I zabiera się do jedzenia :)
Serduszko
- Tu Cię mamusia urodziła, o tu - wskazuję palcem na serce - w serduszku synku - mówię czasem do Smerfa.
- Aaaaaaa - odpowiada me dziecię i biegnie się wtulić, jakby wiedziało. :)
W ogóle bardzo empatyczne i uczuciowe mam dziecko (chociaż doskonale wie, gdzie przyłożyć w razie czego.....) - przytula, całuje, głaska. Nas, misie, nawet obrazki w książkach.
Żeby jednak nie było, że taki cud miód ze Smerfa - chociaż co będę ukrywać, powiem skromnie, że dla mnie tak :) Jest idealny. Ale jest chłopcem - i to podobno wiele tłumaczy :) Wie doskonale, jak coś uzyskać, a tembr głosu ma tak "delikatny", że nie raz już z nim wychodziłam z różnych miejsc. Błyskawicznie podłapuje "głupawki" i robi z nich publiczny użytek. Rzuca zabawkami. I sztućcami. Ucieka przed zmianą pieluchy. Tej z "zawartością" najczęściej. (Chociaż, co mnie zaskoczyło, na pytanie gdzie robimy kupę idzie do łazienki, wskazuje na nocnik, a czasem nawet siada i "udaje", że robi - złapany jednak i posadzony w "trakcie" ucieka).
Kocham tego mojego łobuziaka nad życie, warto było czekać każdą sekundę i wylać każdą łzę, by teraz patrzeć na Jego uśmiech.
Cud miód chłopak :) Nie ma chyba lepszego lekarstwa na smutki jak uśmiech takiego Szkraba. Bardzo się cieszę ze jesteś taka szczęśliwa po tym wszystkim co przeszlas ... oczekiwanie jest najgorsze ale najważniejsze ze teraz każda chwila ze Smerfem zamazuje wczesniejsze łzy i ten czas bez niego.
OdpowiedzUsuńRozmowy z samym sobą - bezcenne :) Musi to być cudowny widok taka rozmowa przy choince :)
Buziaki :*
To prawda, że uśmiech dziecka potrafi wynagrodzić wszystko. Czasem naprawdę staram się zachować powagę, ale to wcale nie takie łatwe, kiedy Szkrab próbuje zachować się jak dorosły - to taka domowa, codzienna dawka humoru :)
UsuńUściski kochana :*
Ale pięknie to wszystko opisałaś, nie ma co, dzieci to oczka w głowie rodziców, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam, cokolwiek by się nie działo :)
UsuńCzytając, na przemian śmiałam się i wzruszałam niemal do łez :) Jaki mądry, rezolutny, świetny Chłopczyk Wam rośnie ! Nic dziwnego, że duma Was rozpiera, a na wszelkie drobne "przewinienia" przymyka się oko ;)
OdpowiedzUsuńTeraz ja się śmieję, czytając "drobne przewinienia" :) :) :) Nie wiem jak Bąbel, ale Smerf ma na koncie również przewinienia ciężkiego kalibru, w tym uszkodzenia sprzętów domowych, a o zniszczonych zabawkach nie wspomnę ;) plus "scenki" w miejscach publicznych ;) ale to i tak nic w porównaniu poczuciem szczęścia, jakie nam daje. Ono jest bezcenne.
UsuńCałusy dla Bąbla :*
Witaj:) Scena pod choinką PRZEUROCZA!!! Rozczulająca! Nie dziwię Ci się, że trudno było powstrzymać śmiech:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Malec cud miód!! :)
Teraz jest ciekawy okres rozwoju Smerfa, podobnych scenek jest więcej, taka dzienna dawka poczucia humoru :)
UsuńUroczy łobuziak ze Smerfika.
OdpowiedzUsuńLubię czytać wpisy pt. sceny z życia Smerfa :)
Uściski
Zastanawiam się nad tym, czy nie otworzyć nowej strony na blogu, poświęconej takim scenom z życia synka :) przynajmniej część z nich bym utrwaliła, bo pamięć bywa zawodna, zwłaszcza w szczegółach, a w przyszłości śmialibyśmy się z tego wspólnie (przynajmniej tak mi się wydaje).
UsuńBuziaki dla Tygryska :*
Wspaniałe się rozwija was Smerf :) widać ze jest otoczony miłością :) A na lobuzowanie nie ma recepty :) po prostu każdy czasem psoci :) dużo zdrowia w Nowym roku dla całej rodzinki
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńTakie komentarze są mocno budujące.
Cudny Smerfuś:D a to łobuzowanie.. a niech tam sobie. moje też pioruniska , że hej, ale nie zamieniłabym ich na żadne inne Smoki :)
OdpowiedzUsuńAmen :) piękne podsumowanie. Pozdrawiam
UsuńPrzejrzałam Twoje wpisy... Zachwyciłaś mnie. Jest tu tyle PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI. Kochana podziwiam Was! Podziwiam Was za to jak piękną potraficie stworzyć rodzinę.
OdpowiedzUsuńSłowem "tu Cię urodziłam" zawładnęłaś moimi łzami, które polały się strumieniem.... to coś oznacza :*
Dziękuję....teraz to ja się wzruszyłam, zresztą ja mam oczy w mokrym miejscu....taki ze mnie wrażliwiec.
UsuńCzasem nie umiem ubrać w słowa tego, co chciałabym przekazać. Więc piszę po prostu tak, jak czuję i myślę.
Pozdrawiam :*