Nie tak dawno pisałam, że nie spieszymy się z przygotowaniami na przyjście Dziecka, tylko czasem zdarzy mi się chwila słabości i zapomnienia. Chyba wczoraj przeżyłam apogeum owego zapomnienia....
Kilkanaście par bodów, pajacyków, śpioszków, kaftaników, czapeczek, skarpetek - słowem cała wielka torba ubrań dziecięcych, w neutralych kolorach - prezent od dziadków. Stoi w pokoju i aż prosi się, żeby je układać, składać, prasować....Nawet nie wiem, czy któreś z tych rzeczy będą pasowały na Nasze Dziecko. Ale to nieistotne, sprawiło Nam to tak ogromną radość! Początkowo byłam ostrożna, nie chciałam przywozić tych rzeczy do domu. Jednak wiem, że przecież dziadkowie czekają na wnuka/wnuczkę.
A niech tam! Może to właśnie jest owe "wicie gniazda"?
Nie tak dawno czytałam, że telefony dzwoniły, kiedy ktoś przygotował / wyposażył pokój ; kupił meble do pokoju dziecięcego czy przygotował wyprawkę. Może czas przełamać się i zaszaleć z zakupami dla dziecka? Przynajmniej takimi, które będą uniwersalne. Ale co, kiedy wszystko będzie gotowe czekało, a telefon będzie jeszcze miesiącami milczał jak zaklęty??????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz