"Mama" - słyszę jak synek nawołuje mnie z łóżeczka. "Mamaaaaaaa" - prawie wyczuwam złość w Jego głosie, że nie zareagowałam od razu. "Mama!" - z uśmiechem oznajmia Smerf na mój widok, kiedy wciąż zaspana, kilka minut po piątej podnoszę się i uśmiecham do synka. Jednak tego, co nastąpiło potem, nie spodziewałam się.... Smerf wyciąga do mnie swoje małe łapki, chwyta nimi stanowczo za moje uszy, przyciąga moją twarz do swojej i daje mi soczystego buziaka, zostawiając na mojej, wciąż zdziwionej twarzy litr śliny. "Maaaaaama" - kończy swój prezent z okazji Dnia Matki i podskakując z radości oczekuje na poranne mleko.
- Nie wierzę, dostałaś już prezent na Dzień Mamy - śmieje się mąż, który z boku obserwował całą akcję.
A ja czuję, jak z każdego milimetra mojego ciała tryska szczęście. Jestem mamą. Jestem dumną mamą cudownego synka. Mogę świętować, bo to również jest mój dzień.
Dostałam pierwszy prezent z okazji tego dnia, bo jak stwierdził mój mąż "chłopaki muszą się wspierać i dopóki Smerf nie będzie decyzyjny, ja pomogę". Jednak rzeczy namacalne, chociaż radują, to są niczym w porównaniu z uśmiechem synka. Ten jest lekarstwem na każdą ranę duszy.
Wszystkim mamom, z okazji ich Dnia życzę, aby życie upływało na macierzyńskiej sielance, a żadne chmury nie były w stanie przyćmić słońca, jakie wnoszą w życie Nasze Pociechy.
Wszystkim tym, którzy jeszcze czekają na świętowanie tego Dnia życzę, aby to był ostatni, w którym zadają sobie pytanie "Kiedy ja?" i aby każdy kolejny dzień wnosił w ich życie pokłady cierpliwości, aby móc zrealizować swoje marzenia.
Doskonale jeszcze pamiętam ten dzień sprzed roku. W pamiętniku pisałam " Tak bardzo bym chciała, żeby w kolejnym roku ten dzień był dla mnie radosny. Tak bardzo bym chciała przytulić małe ciałko i poczuć, że ten dzień należy do mnie....Boże, połóż plaster na moje serce, proszę....". A dziś dziękuję. Za dar macierzyństwa. Za Smerfa. Dziękuję za to, że jestem mamą. Dziękuję za plaster na moje serce.