Dzisiejsze popołudnie. Siedzę na dywanie oparta plecami o narożnik i patrzę na Smerfa, który z zaangażowaniem próbuje rozdzielić klocki. Muszę przyznać, że jest bardzo uparty i nie poddaje się, nim nie osiągnie celu. Spostrzega, że Go obserwuję, zostawia klocki i pędzi do mnie na czterech, wspina się na mnie, otwiera buzię najszerzej jak potrafi i daje mi buzi. Całuję mnie po całej twarzy, po czym prawie pęka ze śmiechu i jakby nigdy nic wraca do klocków (które po długiej "parcelacji" dają się rozdzielić). Ja rozpływam się w miłości do Niego.
Dzisiejszy wieczór. Jak zawsze wyciągam Smerfa z wanienki i zawijam Go całego w ręcznik. A później (jak co dzień) cichutko wołam: "Gdzie jest mój synek, gdzie On się schował....?" Smerf udaje, że Go nie ma, nie rusza się, ale po trzecim moim "wołaniu" chichocze cicho. Wtedy ja odchylam ręcznik i całuję Go w nos. Szkoda, że nie można opisać jak się śmieje, bo robi to naprawdę Smerfastycznie ;)
Takie sytuacje to codzienność. Cudowna, jedyna, chociaż czasem trudna codzienność. Wymarzona, wyczekana, wymodlona.
Zastanawiam się czasem, czy gdybym miała Smerfa "od razu ", jak setki par, które postanawiają powiększyć rodzinę i miesiąc później ogłaszają dobrą nowinę innym, czy docenialabym tak samo cud Jego istnienia? Czy gdyby nie droga, która doprowadziła mnie do Niego zachwycałabym się tym, co zachwyca mnie teraz? Czy wiedziałabym, jak to jest pragnąć do bólu?
Nieważne, nieistotne. Najważniejsze, że jest.
Smerfiątko się edukuje ;)
Widzisz.. Takie codzienne chwile ale jednak tak bardzo wyjątkowe! :)
OdpowiedzUsuńCudownie czytać takie rzeczy :)
Wierzę, widzę, że Twój Smerfuś jest cudowny! :)
Widać na zdjęciach!
Myślę, że jeśli ktoś pragnie dzieciątka to zawsze będzie cieszyć się z takich chwil ale też myślę, że u nas to tak bardzo jest wyczekane , że każda jedna rzecz jest najbardziej cudowna i wyjątkowa! :]
Pozdrawiam Cię Ewa! 🐾
Dziękuję kochana :)
UsuńNie chcę uogólniać, więc odniosę się tylko do siebie - ja bardziej doceniam w życiu to, o co przyszło mi dłużej walczyć. A z najważniejszych to "walczyłam" o zdrowie i rodzinę, ale dziś dzięki temu jestem szczęśliwa :)
Buziaki dla malutkiej :*
Początek wpisu... Jakbym czytała o sobie. Też się rozpływam, mimo że temeperatury jeszcze znośne.
OdpowiedzUsuńMnie cieszy każdy drobiazg. Każda nowa umiejętność. Rzeczy, o które jeszcze pół roku bym się nie podejrzewała. Masz rację, to co przyszło nam w trdach, docenia się bardziej.
Uściski dla Smerfa
Jeszcze kilka miesięcy temu dałabym sobie ręce obciąć, że bardziej kochać synka się nie da, a dziś kocham Go ciut więcej niż wczoraj i ciut mniej niż jutro.....
UsuńPozdrowienia i całusy dla Tygryska, który ma wspaniałą, wrażliwą mamę :*