Sercem urodzone

Sercem urodzone
W błękicie Twoich oczu odnalazłam szczęście....

piątek, 11 września 2015

Rozmowy

Synek stał się bardzo rozmowny. Co prawda posługuje się najczęściej językiem "chińskim uproszczonym", ale można się już z nim w wielu kwestiach dogadać. 

Ulubionym słówkiem jest oczywiście "nie", któremu towarzyszy kręcenie głową. Przykład rozmowy:
- Synku, chcesz chleba?
- Nie - odpowiada Smerf kręcąc głową, po czym szeroko otwiera buzię i bierzę kęs :) 
Czasem, nawet coraz częściej zdarza mu się powiedzieć "ta", czyli tak. Jednak wciąż jest to niewielki procent w porównaniu do "nie".

Oprócz standardowych mama, tata, baba, dada pojawiło się kilka nowych słówek.
Niana - czyli niania, moja młodsza siostra otrzymała taki przydomek;
Dźdźa - czyli dzidzia, każde pojawiające się w realu/książce/tv dziecko mniejsze lub większe;
Kaka - jedzenie i picie;
Ba - czyli bam, podczas upadku albo celowego rzucenia zabawką;
Ja - czyli zawsze, kiedy chce coś zrobić samodzielnie;
Da - czyli daj, ale używane tylko wtedy, kiedy Smerf domaga się czegoś zakazanego;
Mapa - pośrodku sylab powinno się znajdować "ł"...... :) ale używane do określenia zwierzątka w książce ;)
Ko - czyli kotek, używane j/w;
Cota - czyli ciocia - każdy dorosły osobnik płci żeńskiej :)
Tet - czyli cześć, codziennie rano i czasem jak poproszę powtórzy;
Wszechobecne "co to?", na które oczywiście muszę udzielić kilkukrotnej odpowiedzi, towarzyszy nam już jakiś czas. Czasem, jak wskaże przedmiot/rzecz łatwe do wymówienia, próbuje w swoim języku powtórzyć. Szybko jednak zapomina ;)

Tyle pamiętam, pewnie są jeszcze jakieś słówka. I dialogi - monologi w języku simów ;) 
I pierwsze dwie litery swojego imienia również mówi, chociaż chyba tylko i wyłącznie powtarza, bez powiązania ze sobą (a może się mylę?)

Zauważyłam też, że Smerf jest bardzo szczery - nie ma problemu z dzieleniem się zabawkami, nie wyrywa ich innym dzieciom, trzymane w ręku potrafi na prośbę oddać. Praktycznie za każdym razem dzieli się z nami jedzeniem - nierzadko też właśnie wyciągniętym z własnej buzi..... :)  :) :) ale również tym, które akurat dostał. 

Buntu wciąż ciąg dalszy, mina " w podkówkę" dominuje, tupanie nogami też. Czasem jakiś płacz. I chociaż wiem, że powinnam być konsekwentna - patrząc na smutną minę Smerfa serce mi krwawi....od razu myślę, że tyle lat na Niego czekałam, że nie zasługuje na to, by płakał.....Ah, i chyba jestem na dobrej drodze do rozpieszczenia swojego dziecka. A może tylko mi się tak wydaje, bo jest żywiołowy i uparty?




6 komentarzy:

  1. No, no, to już sobie możecie naprawdę interesujące i rozbudowane konwersacje przeprowadzać :) Nasz Bąbi jeszcze niezbyt wiele mówi w języku zrozumiałym dla pozostałych przedstawicieli gatunku ludzkiego, ale myślę, że kiedyś rozgada się na tyle, że będę wręcz błagała o chwilę błogiej, niczym niezmąconej ciszy ;) Pozdrowienia dla Smerfusia i owocnych dalszych dyskusji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już bym chciała czasem włączyć Smerfowi przycisk wyciszania ;) ;) ;)
      Męża bratanek miał tak właśnie, że jak zaczął mówić to lawinowo, aż czasem się zapowietrzał, tak szybko opowiadał :)

      Usuń
  2. A to Ci dopiero słownik :) Mama to zawsze wie czego dziecko potrzebuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda czasem rozszyfrowanie Jego słownictwa trochę zajmuje, ale jaka obopólna radość, kiedy wreszcie zrozumiem co ma na myśli ;)

      Usuń
  3. Niemowlaczki są przesłodkie, ale taki coraz bardziej komunikatywny Chłopak też jest cudny. Każdy etap w życiu dzieci ma swój urok.
    U nas od kilku dni króluje ne :)
    Uściski dla Smerfa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, każdy etap rozwoju naszych dzieci jest wyjątkowy.
      Buziaki :*

      Usuń