"...każdy z nas jest inny, nie ma takich samych - jesteś moim synkiem, potrzebujesz mamy..."
Przez wiele weekendów ten tekst praktycznie budził mnie - moja młodsza siostra z namiętnością oglądała Dinopociąg, chociaż lat już miała sporo i dzieciaki w jej wieku zrezygnowały z oglądania bajek. Ona jednak zaraz po otwarciu oczu włączała tv i razem z dinozaurami śpiwała "Dinopociąg nasz....."
Dziś śpiewa tę piosenkę Smerfowi. Przy którejś takiej "operze" podłapałam zdanie umieszczone na początku postu. Cofnęłam się pamięcią wstecz i przypomniałam sobie, że jeden z dinozauraów wykluł się inny, ale cała jego "inność" była w bajce bardzo sprytnie wykorzystywana - to, czego nie mogły/nie potrafiły zrobić jego bracia i siostry - on zawsze potrafił i czuł się przez to wyróżniony.
Ja nie marzę, aby Smerf był w jakiś sposób wyróżniany. Ja marzę, aby był szczęśliwy. Aby nigdy nie poczuł się gorszy i pokrzywdzony. Aby znał swoją wartość.
Kiedy tak rozmyślam dochodzi do mnie, jak trudne przede mną i mężem zadanie - bo czy łatwo jest wychować dobrego człowieka?
*******
Wakacje dobiegły końca. Były intensywne, nowe, zaskakujące, a czasem męczące. Pierwsze wspólne, prawdziwie rodzinne. Bez polegiwania do południa i bez czasu na nudę. I minęły tak szybko....
Smerf ma się dobrze, opanowuje nowe umiejętności, powtarza nowe słowa, demonstruje swój upór i dokazuje za pięciu :)
Nauczył się schodzić z kanapy i łóżka, a w zasadzie mąż, przerażony akrobacjami jakie wykonuje, pokazał mu jak to robić i bardzo szybko podłapał. Tym samym stał się całkowicie mobilny i zniknęły ostatnie przeszkody nie do pokonania - bo dostać się wszędzie potrafi.
Zorientował się też, że rzucenie się na posadzkę w miejscu publicznym skutkuje automatycznym wzięciem na ręce :) i zdobyciem tego, na co akurat ma ochotę/ zmianą terytorium na bardziej interesujące roczniaka /powrotem do auta i uwielbianą przez synka podróżą. Nie myślałam, że kiedykolwiek to napiszę, ale ..... przestałam lubić zakupy ;) - bo tych, jak na faceta przystało, Smerf nie znosi.
Nudzą Go też wszystkie "dorosłe" miejsca, co jest zrozumiałe - ale czasem trzeba coś załatwić. I właśnie wtedy syn postanawia przesadzić ponad metrowego kwiatka w przychodni albo pogrzebać w torebce pani w kolejce :) na szczęście wszyscy do tej pory, patrząc na blond loczki i oczka jak "kota ze Shreka" - udaremniają mu niecne uczynki i jeszcze nagradzają (!!!!!) Jego zaczepki. I na szczęście Smerf zaczyna stosować się do wyznaczanych mu granic. Zobaczymy jak długo ;)
Nauczył się schodzić z kanapy i łóżka, a w zasadzie mąż, przerażony akrobacjami jakie wykonuje, pokazał mu jak to robić i bardzo szybko podłapał. Tym samym stał się całkowicie mobilny i zniknęły ostatnie przeszkody nie do pokonania - bo dostać się wszędzie potrafi.
Zorientował się też, że rzucenie się na posadzkę w miejscu publicznym skutkuje automatycznym wzięciem na ręce :) i zdobyciem tego, na co akurat ma ochotę/ zmianą terytorium na bardziej interesujące roczniaka /powrotem do auta i uwielbianą przez synka podróżą. Nie myślałam, że kiedykolwiek to napiszę, ale ..... przestałam lubić zakupy ;) - bo tych, jak na faceta przystało, Smerf nie znosi.
Nudzą Go też wszystkie "dorosłe" miejsca, co jest zrozumiałe - ale czasem trzeba coś załatwić. I właśnie wtedy syn postanawia przesadzić ponad metrowego kwiatka w przychodni albo pogrzebać w torebce pani w kolejce :) na szczęście wszyscy do tej pory, patrząc na blond loczki i oczka jak "kota ze Shreka" - udaremniają mu niecne uczynki i jeszcze nagradzają (!!!!!) Jego zaczepki. I na szczęście Smerf zaczyna stosować się do wyznaczanych mu granic. Zobaczymy jak długo ;)
Jak zaczyna się stosować to będzie dobrze, :) Co do inności Smerfa, myślę że masz na myśli tu to że jest adoptowany i w naszym środowisku ludzie różnie mówią, to dajecie mu tyle miłości i nie dacie mu odczuć tej inności :) pozdrawiam serdecznie ps. ja w ogóle nie zauważyłam początku a tu już koniec wakacji :)
OdpowiedzUsuńCały czas krążą jeszcze mity o adopcji. Mam nadzieję, że Smerfik będzie umiał sobie z nimi radzić.
Usuńrośnie skarbek :) cudownie czytać o postępach bąbla :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRośnie, rośnie i rozrabia :) zresztą sama pewnie wiesz jak to jest :) :) :)
UsuńKochany Smerfik :) tez bym pozwolila mu pogrzebać w torebce.. oczka jego na bank dzialaja cuda :)
OdpowiedzUsuńNa pewno wychowacie szczęśliwego i dobrego czlowieczka.. nie może być inaczej przy takich rodzicach z ogromnymi sercami.
Pozdrowienia dla Was :*
Dziękuję za ciepłe słowa :*
UsuńBuziaki :*
Fajnie czytać, że wszystko dobrze :) Smerf jest świetny, a słowa o kwiatku albo torebce rozbawiły mnie. Wiem co mnie czeka! :D buziaki!
OdpowiedzUsuńTak, tak - niebawem Kropeczka stanie się mobilna i zacznie przymierzać mamine buty :)
UsuńTakich "rozbójniczych" historii jest więcej, na szczęście bez większych szkód dla nikogo :)
Widzę, że ze Smerfem macie tak samo wesoło, jak my ze swoim Bąblem :) Dwa małe gagatki - na pewno by się ze sobą świetnie dogadali i wymyślili sto różnych psot i sposobów, by zakłócić nasz rodzicielski, stoicki spokój ;)
OdpowiedzUsuńA odnośnie pierwszej części wpisu - dokładnie tego samego chciałabym dla swojego B., choć również zdaję sobie sprawę, że wychowanie szczęśliwego, pewnego swej wartości człowieka nie jest wcale takie łatwe, jakby się mogło wydawać. Przede wszystkim chyba trzeba być samemu szczęśliwym, spełnionym i odpowiednio dowartościowanym, a nie każdemu się to udaje, pomimo usilnych starań. Mimo wszystko wierzę, że obie damy radę - i że razem z naszymi Dziećmi stawimy czoło wszelkim przeciwnościom :)
O tak, Smerf i Bąbel to niezły byłby duet :) Widzę oczyma wyobraźni ich pomysły :)
UsuńTeż mam taką nadzieję, że żadne trudy nie będą nam straszne i damy radę. Innej opcji nie ma :)
Wierzę w Was i Smerfa, wyrośnie na dobrego człowieka. Już teraz po nim widać, że jest odważny i towarzyski to przydatne cechy, a z takimi anielskimi włoskami wszystkie jego psoty wszyscy mu wybaczą :)
OdpowiedzUsuńPrawda, Smerfik jest odważny, czasem aż za bardzo ;)
UsuńNaprawdę moim największym marzeniem jest teraz aby rósł zdrowy i szczęśliwy.
Czytając Twoje wpisy wiem, co czeka mnie za chwilę :)
OdpowiedzUsuńWychowanie to niełatwe zadanie. Już od dawna zastanawialiśmy się, jak wychować małego człowieka tak, żeby był dobrym, uczciwym człowiekiem, ale potrafił poradzić sobie w dzisiejszym świecie. Ale jak stawiamy sobie takie pytania tzn. że nam zależy i zrobimy wszystko, żeby wychować naszych Chłopaków na porządnych Facetów.
Buziaki
Niebawem Tygrysek będzie rozrabiał i uczył się swojej emocjonalności wyrażając sprzeciwy ;) taki etap.
UsuńCzasem zastanawiam się, czy moi rodzice też rozmyślali nad tym, jakimi ludźmi będą ich dzieci, czy po prostu nas wychowywali, bez zbędnego filozofowania. Zapytam o to przy najbliższej okazji i może dowiem się, po kim mam takie refleksje :)
Buziaki dla Tygrysa :*