Sercem urodzone

Sercem urodzone
W błękicie Twoich oczu odnalazłam szczęście....

wtorek, 22 września 2015

Nic ciekawego

Nie piszę, bo nie dzieje się nic ciekawego. Po intensywnie spędzonym lecie przyszedł czas na odpoczynek, chociaż ciężko odpoczynkiem nazwać bieganie za Smerfem. Jego nad aktywność sprawia, że często wieczorami padam na kanapie i jedyne do czego zmuszam moje ciało to przełączanie programów w tv.

Do słownika Smerfa dołączyło słówko "idźe" (używane również jako "jedzie"). 
Jest mistrzem robienia bałaganu. Gdyby Go tak zostawić na pół godziny samego, domu pewnie nie dałoby się odgruzować, a On sam siedziałby dumnie na stercie zniszczeń śmiejąc się zawadiacko. 
Pewnego razu, będąc na spacerze z tatą tak Go urządził, że polała się krew z nosa. Tatusiowego oczywiście. Z całym impetem stuknął tacie z główki, kiedy ten chciał poprawić mu ubranie. Przestraszył się jednak nie na żarty i cały wieczór obdarowywał tatę buziakami na przeprosiny (chociaż całuje już tylko mamę, bo chłopaki przecież się nie całują tylko przybijają sobie piątkę).
Wszystko chciałby już robić sam, chociaż nie zawsze mu wychodzi. Samodzielne jedzenie wychodzi coraz lepiej (co nie trafi łyżką, to można popchnąć ręką), ale jest bunt na widok krzesełka do karmienia. Nawet dosuniętego do stołu. Idealnie jest, kiedy siedzi razem z Nami (ale wtedy próbuje różnych akrobacji). Albo zjada "w biegu", przy okazji jedzenia robiąc setkę innych rzeczy. 

Przesadził mojego storczyka z parapetu na podłogę pozbawiając go jednego liścia. Zrobił porządek w dokumentach taty, zjadając przy okazji kawałek faktury. Poukładał wszystkie buty, a do nich schował kawałki paluszków. Robił jajecznicę z pięciu jaj, tuż przy kuchence, włącznie ze skorupkami (przecież tyle mają wapnia!). Sprawdzał wytrzymałość gładzi szpachlowej uderzając w nią krzesłami. 

No i jak tu Go nie kochać?!



8 komentarzy:

  1. Hehe fajnie u Was. Potem jak dzieci podrosną to z uśmiechem wspomina się te wszystkie szalone pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, już teraz wspominam niektóre "atrakcje" jakie zafundował Nam Smerf :)

      Usuń
  2. Ależ się uśmiałam. Mały zbój :) Ale jaki kochany/
    Tej jesieni raczej nie posiedzimy fotelu pod kocem z książką. To będzie dość aktywna jesień.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem Go właśnie nazywam "Ty mój kochany zbóju" ;)
      Jesień zapowiada się bardzooooo aktywnie, ale książek jakoś nie mogę sobie odmówić i kiedy tylko Smerf śpi albo tata przejmuje opiekę, to ja pochłaniam strony - ile się da ;)
      Buziaki :*

      Usuń
  3. hehe- kochany roztrzepań-czuch jeden :* No tatusia to faktycznie zrobił, może będzie chirurgiem- a stwierdził po prostu że nas trzeba za w czasu skorygować :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie pomyślałam o tym, że Młody po prostu ćwiczy fach...... w sumie, może nawet będzie bokserem ;) ;) ;)

      Usuń
  4. Ale agent z tego Smerfa - mogliby sobie z Bąblem rękę podać ;) Jedzenie w biegu jest u nas na porządku dziennym - albo ganiam za Młodym z talerzem po całym mieszkaniu, albo stosujemy z M. metodę "na samolocik" - czyli ja siedzę z pełną łychą i wydaję odgłosy silnika, a Bąbel pruje w powietrzu na rękach taty i jest właśnie samolotem, który przylatuje do mnie zatankować paliwo ;) W miejscu nie usiedzi, musiałabym go chyba sznurkiem związać;)

    Twoje posty bardzo mnie podbudowują i dodają otuchy - dzięki nim wiem, że nie tylko ja mam w domu takiego Wiercidupka, przemieszczającego się z prędkością światła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak mnie Twoje - oddycham z ulgą czytając o podbojach Bąbla, bo wiem, że nie tylko Smerf jest tak ruchliwy :) a jak wiadomo, zawsze raźniej ze świadomością, że nie tylko my tak mamy ;)

      Ostatnie kilka dni synek potrafi usiedzieć w krzesełku do karmienia w porze obiadu, ale też nie wytrwa do końca. Jedzenie w biegu mu bardzo odpowiada - może ćwiczy w ten sposób spalanie? ;)

      Usuń