Smerf bawi się w swoim pokoju, 15 minut ciszy zwiastuje demolkę. Mam rację, w pokoju panuje bałagan na miarę nie dwulatka, a całego przedszkola dwulatków.
- Kto to zrobił? - pytam syna, choć przecież odpowiedź znam...
- Ja - dumnie odpowiada Smerf.
- Ciekawe, kto to wszystko będzie sprzątał....
- Ty - odpowiada dziecię z szerokim uśmiechem na ustach.
- Mamo, mamooooo - syn woła mnie z kuchni. Idę do salonu, skąd dobiega głos i co widzę: Smerf leży na macie Calinki, z odwrotnie i krzywo przyklejonym do spodni pampersem Małej i wydaje mniej więcej taki dźwięk: łeeeee, eeeeuuuu, łeeeee. Ja to dzidzia - mówi i wraca do zabawy.
Niedzielna msza. Niecierpliwy syn wparowuje do kościoła, szybko klęka i modli się po swojemu. Po chwili przerywa, zrywa się szybko i woła: kupa, kupa!!!
- Co to jest? - pyta mnie synek wsazując na koło samochodu.
- Auto - odpowiadam odruchowo, na co Smerf:
- Nie, to kółko.
Czasem, choć powinnam zachować powagę, nie umiem opanować śmiechu. Takich rozmów są dziesiątki dziennie, niektóre nagrywam, aby utrwalić je nie tylko w pamięci. Jedno jest pewne: ze Smerfem nie można się nudzić!
Jak ja lubię takie dialogi. Nasz Synek próbuje różnych sposobów na szybką ewakuację z kościoła, ale na kupę jeszcze nie wpadł. Może dlatego, że unika nocnika, jak tylko może.
OdpowiedzUsuńMój przy jakiejś tam okazji tak całkiem poważnie stwierdził podczas dyskusji:
OdpowiedzUsuńMamooooo ty jesteś taka niepoważna" ... :) pozamiatał mnie :)
moja jeszcze nie mówi, ale jest kupa to śmieje się ze mnie jak ja przewijam;)
OdpowiedzUsuńTakich rozmów nic nie pobije :) Szkoda tylko, że nigdy nie mam akurat przy sobie żadnego notesu, żeby zapisać co lepsze fragmenty - a potem często nie umiem przywołać ich w pamięci w identycznym brzmieniu :/
OdpowiedzUsuńSmerfik - niezły agent ! ;)