Mało mnie ostatnio, ale wolny czas zapełniają przygotowania do dwóch dużych imprez, z których jedną organizuję sama. W sumie to będzie trzecia w te wakacje, dwie za mną - rocznica ślubu i 2 urodziny Smerfa.
Żyję na pełnych obrotach, a dzieciaki naprzemiennie dbają o to, abym przypadkiem nie zachłysnęła się za bardzo lenistwem :)
Smerf ostatnio przychorował po raz pierwszy tak prawdziwie, z wysoką temperaturą i innymi atrakcjami. Dla mnie była to przerażająco-przytłaczająca nowość, bo synek nie chorował, a każdy nadziwić się nie mógł, jaką ma odporność. Więc moje serce drżało z niepokoju, a zdanie "dzieci chorują, wyluzuj" przyprawiało o jeszcze większą panikę. Ja autentycznie nie jestem przyzwyczajona do tego, że dzieci chorują. Kolejny raz los pokazał mi, jaką jestem szczęściarą. I choć teraz już bez emocji podchodzę do tematu "dzieci chorują", to po raz kolejny przypomniałam sobie, że nie ma nic cenniejszego nad zdrowie.
Smerf po dwóch dniach brykał jak zawsze, odzyskał apetyt i z niecierpliwością czekał na możliwość zabaw na dworze, jednak wtedy właśnie ........ pochorował się mąż, który klasykiem kurował się dłużej niż ustawa przewiduje, nadszarpując moje niekończące się pokłady cierpliwości. Jak to dobrze, że syn nie poszedł w tym przypadku w ślady ojca :)
Calineczka ma już dwa miesiące, jak ten czas leci. Kolki dały nam spoķój i marzę, by już nie wracały. Malutka ładnie je, śpi i rośnie w oczach. Jest taka delikatna, tak inna od Smerfa, taka dziewczęca. Uśmiecha się do mnie, chociaż czasem zaszczyci swoim uśmiechem męża lub Smerfa. Mamy za sobą pierwsze szczepienia, które zdecydowanie gorzej zniosłam ja.
Rodzicielstwo z Malutką jest zupełnie inne od tego ze Smerfem. I to nie dlatego, że jest innej płci, ani nawet dlatego, że pierwsze dni i miesiące życia synek spędził w innej rodzinie. Calineczka jest inna, ma inny charakter. Smerfowi zupełnie nie przeszkadzały czapki, a Malutka wprost nie cierpi i mam wrażenie, że robi wszytsko, aby pozbyć się najdelikatniejszego nawet nakrycia głowy. W wózku czuje się jak ryba w wodzie i póki co uwielbia spacery, podczas gdy początki spacerów z synkiem były okupione płaczem. Przebieranie i ubieranie nie robi na niej wrażenia, a Smerf jak na faceta przystało toleruje tylko sprawne i szybkie zmiany odzieży. Calineczka lubi masaże i nawilżanie po kąpieli, a synek do dziś ucieka na widok balsamu. Żeby jednak nie było oboje uwielbiają kąpiele :)
Smerf jest niesamowity i czasem zastanawiam się, kto właściwie rządzi w domu. Jest żywą wersją kopiarki i wszystko, absolutnie wszystko papuguje po nas. Potrafi być słodki i uroczy, ale też kapryśny i złośliwy. Wciąż czaruje otoczenie (nie ściemniam, Calineczka nie ma w sobie tej magii, albo jeszcze jej nie ma) i każdy wybacza mu niecne uczynki, zachwyca się i obdarowuje drobiazgami. Niektórzy patrzą na mnie podejrzliwie, bo przecież ten niebieskooki blondas z przyklejonym do buzi uśmiechem na pewno nie jest tym samym z moich opowiadań - z pewnością przesadzam, albo co gorsza kłamię :) Jest najukochańszy na świecie i nieustannie zachwycam się i rozpływam nad nim, ale wierzcie, ma też słabsze dni. Kiedy jednak słyszę jego śmiech, tę dziecięcą radość, taką prawdziwą i szczerą - wciąż się wzruszam. Jest moim małym, dzikującym słoneczkiem.
O tak - choroby, szczepienia - zdecydowanie bardziej przeżywamy my, rodzice. Dobrze, że Smerfik już zdrowy i oby więcej nie chorował. Lato w pełni i szkoda go na choróbska.
OdpowiedzUsuńAż buzia mi się śmieje, jak czytam o Waszych Dzieciaczkach. I podejrzewam, że wzruszać się będziemy niezmiennie przez kolejne lata.
Dużo sił Mamusiu, bo sporo na Twojej głowie
Kochana zobacz jak cudownie... nie dość ze Calineczce kolki minely, Smerf wyzdrowiał to ma dodatek maz się wykurował ;) a to nie bylo na pewno łatwe doświadczenie ;)
OdpowiedzUsuńNasza Malutka uwielbia kąpiele ale balsamowanie jest sporadyczne bo czym prędzej muszę ja ubierać bo zawsze po kąpieli jest glodna jak wilk:)
My w tym tyg. mamu kolejne szczepienie.... ach..
Buziaki :*
Na pewno nie wieje u Was nudą ;) Całe szczęście, że sytuacja zdrowotna została już opanowana - i oby już żadne uciążliwe choróbsko się do Was nie przyplątało!
OdpowiedzUsuńFajnie tak poczytać o różnicach pomiędzy Smerfem i Calineczką - i jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że każde dziecko to wielka indywidualność, którą tylko z pozoru i w ograniczonym zakresie możemy jak "glinę" uformować - bo jednak temperament i pewne upodobania pozostają niezmienione, nawet pomimo naszych wysiłków ;)
A że Smerf czaruje - wcale mnie nie dziwi. Mam drugi podobny "egzemplarz" w domu - i nawet jak porządnie narozrabia to i tak zawsze "dowygląda" i wszystko uchodzi mu na sucho ;)
Oj dzieje się u Was:) Ale to są takie fajne wydarzenia! Tak mi się podobają te indywidualności Twoich dzieci. To musi być fascynujące tak obserwować ich odmienność:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że akcja impreza nie przyprawiła Cię o nadmierny zawrót głowy i wszystko się udało (uda?). Tymczasem duuuużo zdrowia Wam życzę, bo bez tego ani rusz!
jejku tak dawno mnie tu nie było!!! - gratulacje, :)
OdpowiedzUsuń