Sercem urodzone

Sercem urodzone
W błękicie Twoich oczu odnalazłam szczęście....

niedziela, 13 marca 2016

Ich dwoje i życie codzienne

Trudno jest mi w ostatnim czasie zmobilizować się do pisania. Czasem układam sobie w głowie o czym będzie post, ale z realizacją już trudniej. Idzie wiosna, więc będzie mnie coraz mniej w sieci. W zasadzie już jest mnie coraz mniej, tyle dzieje się w realnym życiu, że wirtualne mimo woli zostaje odsuwane na dalszy plan.

Jakiś czas temu miałam jeszcze w domu dwoje dzieci. Niecały tydzień spędziła u mnie chrześnica. Padało wówczas mnóstwo pytań, jak to jest z dwójką dzieci. Jak jest? Normalnie. W pewnych sferach trudniej, w pewnych zdecydowanie łatwiej. Początkowa zazdrość Smerfa o nowego domownika zbiła mnie nico z tropu, ale kiedy stałam się świadkiem takich czułości to doszłam do wniosku, że początki są zawsze trudne i dalej już będzie dobrze.




W większości było dobrze, chociaż nie obyło się bez przepychanek, zabierania zabawek, ciągłego "mamo-ciociowania", bo każde co chwilę coś chciało. To starsze "ciocia, czemu kotek liże ogon / ta zabawka jest zielona / nie ma w domu rybek itp.", a to moje młodsze "mama, co to jest?". Jednak było zdecydowanie więcej chwil wytchnienia, kiedy dzieciaki razem układały klocki, grały w piłkę czy rysowały. Mogłam spokojnie wypić kawę i skorzystać z toalety bez obawy, że Smerf będzie za mną człapał. Miał nowy obiekt zainteresowania, a dla mnie w udziale pozostały uściski, całusy i przytulanie. 
Zdaję sobie sprawę, że to tylko krótki okres czasu, zbyt krótki aby wyciągać daleko idące wnioski dotyczące opieki nad dwójką dzieci, ale przynajmniej miałam okazję przekonać się, jak to faktycznie jest.

Smerf rośnie zdrowo, a ja z sentymentem wracam do zdjęć i filmików, kiedy mieścił się w rozmiar 62, wydawał słodkie "agggggg" i robił uśmiechy warte milion dolarów z leżaczka. Teraz to już duży chłopiec, bystry i czarujący.
Czasami oczywiście pokazuje, kto tak naprawdę w rodzinie rządzi: potrafi w środku miasta sprzedać mi "liścia" czy położyć się na plecach (dosłownie, bez zbędnych pisków kładzie się i leży) - co wprawia w osłupienie przechodniów i skierowuje w moją stronę niepochlebne komentarze, które oczywiście wszystkie głęboko biorę do siebie ..... nie pytajcie gdzie je chowam ;)
Jednak prawie zawsze ładnie chodzi za rączkę nie wyrywając się, pyta po drodze o wszystko, z zaciekawieniem pokazuje mi to, co akurat dostrzegł. Mimo kilku protestów nadal lubi spacery w wózku i jazdę samochodem. Oj, kilka sporych podróży w ostatnim czasie odbyliśmy i na każdej spisał się na medal. Wśród rodziny i znajomych uchodzi za "złote dziecko", a ja nie mam już siły mówić, że owy Gentelman potrafi zrobić to, o czym wyżej pisałam ;) Cieszy mnie jednak to, że zbieram naprawdę masę bardzo dobrych komentarzy na temat Smerfa, serce wtedy rośnie.
Mówi coraz więcej, często jednak nie rozumiem jeszcze, co chce mi przekazać - bo tworzy słowotwórstwo na poziomie master, całe zdania przeplatane "naszym i Jego" językiem. Ostatnio upodobał sobie tekst "Co tu się dzieje?" i po kilkanaście razy na godzinę to słyszę :)
Kiedy już słodko śpi, potrafię patrzeć na Niego długo, rozckliwiając się jaki jest uroczy, kochany, cudny.

Poza tym życie pędzi, dni uciekają i do okien zagląda wiosna. Każdego dnia dzieje się coś nowego, jedynego i czasem trudno nadążyć za tym wszystkim. Jeszcze chwila i Wielkanoc, a przecież tak niedawno było Boże Narodzenie. Czasem łapię się na tym i zadaję pytanie: czemu ten czas tak nie uciekał jak czekałam na telefon?
Każdej z Was, która oczekuje życzę, aby zadzwonił już i teraz! :)

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że wszystko dobrze u Was. Faktycznie idzie wiosna.. Dzisiaj był cudowny dzień. :) aż się wszystkiego chce!
    Piszę z nowego konta. Jestem mamą Amelki z bloga
    Withoutironywoczekiwaniunabociana.blogger.com :)
    Pozdrawiam serdecznie! Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wysokich obrotach musialas funkcjonować przez ten tydzień ale najważniejsze ze Smerf dobrze się bawil ze swoja towarzyszką :)
    Dobrze ze w pamięci i na zdjęciach pozostają dzieciaczki malutkimi.. szkoda jednak ze nie można mieć dziecka miniaturki :) przez cale życie.
    Czas bardzo szybko leci, ale cos w tym jest ze jak czeka się na "ten telefon" to plynie bardzo wolno... najwidoczniej takie oczekiwania są w innej strefie czasowej :)
    Trzymaj się kochana i dziękuje Ci za wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze mężowi powtarzałam, że zanim zdecydujemy się na kolejne podejście do adopcji, warto najpierw jakieś dziecko znajomych albo kogoś z rodziny pod swój dach na parę dni przygarnąć - i mieć porównanie jak to jest, kiedy wszystko mnoży się razy dwa ;) Także fajnie, że mieliście okazję do takiej "wprawki" - a Smerf zyskał towarzyszkę zabaw.

    No i nam też nikt nie wierzy, że taki słodziak jak Bąbel potrafi taką masakryczną scenę urządzić - już nawet przestałam ich przekonywać, może kiedyś na własne oczy zobaczą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu się dzieje? Dwójka Szkrabów? Słodziaki małe. Za Wami cenne doświadczenie. To wiecie już, jak to jest przy dwójeczce :) Choć w minimalnym stopniu.

    OdpowiedzUsuń